18 maja 2017

wszystko jest na sprzedaż

Osiemnasty dzień piątego miesiąca roku. Bardzo słoneczny, cudownie błękitno-zielony. Kiedy mogę pozwolić sobie na wyjście z domu w godzinach porannych w ubraniu letnim, czyli na krótki rękaw, jestem przeszczęśliwym człowiekiem. Dzisiaj właśnie takim jestem. Na dodatek wieczór przypomina czym jest lato. Jak to jest, kiedy temperatura pozostaje w zakresie wysokich wartości. Wszystko byłoby pięknie, gdyby nie świadomość przymusu pracy. O jakże chciałabym być w tym momencie maturzystą. Mieć w głowie perspektywę czterech miesięcy wakacji. Nic dwa razy się nie zdarza, niestety. Może dlatego wszystko smakuje tak wyjątkowo, szczególnie kiedy człowiek dorośnie i zda sobie sprawę, że nie wróci się nawet jedna sekunda życia. Spacerując dziś deptakiem sądeckiej ulicy, smakując pierwsze, no może drugie, kultowe lody, najsłynniejsze w regionie, zauważyłam dziwną tendencję mody komunijnej. Szczególnie w wydaniu dziewczęcym. Sukienki pełne tiuli, koronek i koralikowych zdobień. Zastanawiałam się czy to świat idzie w jakimś mi nieznanym kierunku, czy może ja zatrzymałam się lata świetlne w modzie. Nie podoba mi się ten trend. Szybkim skokiem przemieściłam się w czasie, do swojego dzieciństwa. Z uśmiechem na twarzy przerzuciłam obrazy tamtych komunijnych dni. Moda nie grała pierwszych skrzypiec. Wszyscy byli dziećmi, zarówno w środku jak i na zewnątrz. I to było świetne.
Od rana chodziła mi po głowie słodka myśl. Chyba się troszkę uzależniłam od wypieków, bo jak tylko zrobię sobie dzień lub dwa przerwy od pieczenia, to czuje jakiś niedosyt i wielkie pragnienie porządzenia w kuchni. Dzisiaj szybka myśl na dobre piątkowe śniadanie. Nie mogło być inaczej, jak maślane bułeczki. Oczywiście zawsze jakieś udoskonalenie, eksperymenty rozwijają, dają dużo frajdy. Pomyślałam, że bezowy maj, będzie bardzo dobrze współgrał z cynamonowo - maślanym zapachem bułeczek. No i nie pomyliłam się. Mam nosa!

Nie widziałam jeszcze konwalii, a już niedługo ich pora! :)
Może konwaliowy tort na Dzień Mamy?! ;)

Tymczasem przesyłam troszkę uśmiechu, w wydaniu śniadaniowym.

Polecam się!
eM.




Brak komentarzy: