Czasem w zimie przychodzi lato. Dzień dobry w grudniu, troszeczkę popołudniu. Udałam się wczoraj na wycieczkę w poszukiwaniu zimy, a tu się okazało, że zima zrobiła psikusa i przyszła podczas mojej nieobecności. Zrobiło się świątecznie i Mikołajowo. Teraz już nie będzie miał żadnej wymówki, że warunków do przejażdżki saniami nie ma albo takie inne, o których nawet nie chcę słyszeć. Zabieram się do zrobienia ciasta na piernik, tylko strasznie opornie mi to idzie... jakoś specjalnie nie miałam dotychczas ochoty na zagniatanie tego aromatycznego ciasta. Może podświadomie odkładam ten moment, żeby świąteczne zapachy zagościły w domu troszkę później. Dwie dobre wiadomości na początku nowego tygodnia i jakoś lepiej się żyje. Czasem przypadkowe spotkanie jest powodem do noszenia uśmiechu, w te coraz mniej szare dni.
Chyba jednak zrobię piernikowe ciasto....
:)
eM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz