14 grudnia 2017

cudzoziemka w raju kobiet

Grudzień zawsze pachnie pomarańczą. Czternasty dzień ostatniego miesiąca, tego jakże dziwnego roku, upłynął pod znakiem cytrusowych smaków. Po dość wczesnym przebudzeniu, poranku owianym niebem w kolorze piekielnych otchłani, do głowy wpadła myśl, żeby zrobić coś, czego zapach i smak przywołuje dziecięce wspomnienia. Koniec roku to nie tylko przewijanie dni, niczym taśmy w kasecie magnetofonowej. Kręcąc usilnie dopatrujemy się rzeczy i zdarzeń, które były albo bardzo chcieliśmy, żeby miały miejsce. Grudzień to także szukanie w pamięci świąt przeszłych. Odnajdywanie w nich dziecięcych radości. Chwil ulotnych, które jak maleńkie rysy na sercu, zostawiły pamiątki do końca życia. Mikołaj przecież zawsze przynosił coś pysznego. Pomiędzy słodkościami nie mogło zabraknąć pomarańczy! O jakże dobre skojarzenie dzieciństwa. Postanowiłam dzisiaj odgrzebać uśmiechy tamtych dni, przywołując zapach domowego dżemu pomarańczowego. 



Można zrobić tarte z takim smakowitym wypełnieniem lub jako dodatek do porannych croissant'ów. Można też zastosować do bułeczek maślanych lub zwyczajnie na kanapkę!
Możliwości jest mnóstwo.

Wybór należy do Ciebie! :)

eM.

Brak komentarzy: