Dyniowy to zwykle kolor przewodni miesiąca października. Pomarańczowy szał opanował niemal wszystko. Zaczynając od kuchennych darów jesieni, kończąc na opadających delikatnie w rytm wiatru, złotych liści. Nie mogło zabraknąć tego szału i w mojej kuchni. Przyznam się szczerze, że pomarańczowy to jeden z tych kolorów, które lubię i które jakoś pozytywnie wpływają na moje samopoczucie. Jeśli związać go z czymś zjadliwym i smacznym na dodatek, to już w ogóle mówimy o totalnym szale. Tak więc pomarańczowo kwitnie mój świat. Była zupa krem z dyni, ciasto dyniowe i na koniec dip dyniowy. Wszystko bardzo smaczne, niezwykle aromatyczne i rozgrzewające, czyli takie, jakie powinny być potrawy na jesienne popołudnia. Ten ostatni robiony po raz pierwszy. Przepis znaleziony w czeluściach Internetu, finalnie jednak miksowany z głowy...
Wyszedł przepyszny! Kolorem oczywiście przyciąga wzrok, zapachem kusi by go spróbować. Kiedy już podrażni kubki smakowe, odsłania swoje najlepsze walory smakowe. Delikatny w konsystencji i bardzo wyrazisty w smaku. Ostry, aromatyczny. Po prostu jesienny. Idealny do czosnkowych grzanek, lub jako dodatek do nachos.
Polecam się
eM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz