07 kwietnia 2017

what's up

Temat tęsknoty pojawiał się tutaj już kilka dobrych razy. Przyznałam się nawet kiedyś, że powinnam nosić ją, jako drugie imię. Dzisiaj, wracając z dalekich i długich podróży, wśród naprzemiennie padającego deszczu ze śniegiem, pomyślałam przez chwilę, że lubię bardzo to miejsce. Ułamek sekundy pozwolił wyłapać niespodziewaną myśl, wielkiej akceptacji i zadowolenia, że pozwoliłam sobie na stworzenie wirtualnego zbioru moich przemyśleń. Minęło raptem kilka dni, a ja, co się nigdy dotąd nie zdarzyło.. zwyczajnie zatęskniłam za swoim blogiem. Tęsknimy do miejsc lubianych, które wzbudzają pozytywne emocje w naszych głowach. To jest chyba takie miejsce. Ostatnie cztery doby, spędzone w bardzo ścisłym towarzystwie, wśród tematów bliskich mi za czasów studenckich, uświadomił, że odkąd stałam się słodką kuchtą - bo tak już niektórzy zwykli mnie nazywać- zamknęłam się na niektóre dziedziny życia. Nie wiem czy to dobrze czy źle?! Chyba nawet nie mam wpływu na to, jak moja głowa reaguje na różne kwestie. Może decyzje podejmowane z pełną świadomością i przekonaniem słuszności, mając naście czy dwadzieścia lat, okazują się nie do końca przemyślane, kiedy mamy tych lat troszkę więcej? Kto by się tym przejmował. Ważne, że z każdym stawianym krokiem szukamy czegoś nowego. Chyba tak powinno wyglądać egzystowanie, w tym zwariowanym świecie.

Czasem jest tak, że księżyc spada nam do stóp. A może to myśli wędrują tak bardzo wysoko w przestworza?


P.S zdjęcie tym razem nie mojego autorstwa. No może troszkę pomogłam księżycowi stać się księżycem  ;)

eM.

Brak komentarzy: