18 stycznia 2017

Takiego chłopaka

Co do jednego nie mam wątpliwości! Potrafię sobie dotrzymać słowa, a jeśli słowo dane w kwestii kuchennych fanaberii, to już nie ma o czym dyskutować :) Tak, też się stało tym razem. W ostatnim poście podzieliłam się z Wami maleńką obietnicą zrobienia pączków. W końcu karnawał w pełni, trzeba sobie troszkę dogodzić. Nie pomogą Chodakowskie, Mel B i inne fitnesiary. Upiekłam masę pączków. Zjadłam przy tym też kilka, no bo jak to upiec coś i nie sprawdzić czy wyszło jak należy!? A że z lukrem, z pudrem, z posypką lub skórką pomarańczową, trzeba przecież sprawdzić czy każdy smakuje należycie :) i tak oto czuję się właśnie jak dobrze utytłany pączek w maśle! Ale co tam.. jutro nagrodzę się podwójnym treningiem i będę rozpuszczać się, jak kęs mięciutkiego pączka w ustach, zaraz po pierwszym gryzie.
Do doskonałości jeszcze im troszkę brakuje, ale jak mawiają, trening czyni mistrza!
Dzielę się z Wami, poczujcie się przez chwilę, jak przysłowiowe pączki w maśle ;)


eM.

Brak komentarzy: