Przeskakując po radiowych stacjach, zauważam dość silny trend sinusoidalnych zmian nastroju. Potrafię w ciągu kilkunastu sekund przechodzić płynnie od discopolowych dźwięków radia 'wawa nowy sącz' po smyczkowe głaskanie mych bębenków, radiowej jedynki. Obudziłam się dzisiaj o 9:14, mimo że wstałam 6:00, to mój umysł podrażniony dawka kofeiny w postaci dwóch bardzo mocnych kaw z rana, zaczął odbierać i wysyłać bodźce do otoczenia dopiero po godzinie dziewiątej. Rozbawiło mnie wczoraj stwierdzenie mojego Taty, który na moje co niedzielne narzekania pt." jutro znowu muszę wcześnie wstać", rzucił nonszalancko w moją stronę. " ..no tak.. Jeszcze się człowiek dobrze nie obudzi, a już musi iść do pracy ". Jakież to było trafne spostrzeżenie. Takie zresztą zwykle bywają riposty mojego Taty. Więc popijam kolejna kawę, przegryzając kanapkę między dźwiękami skrzypcowego grania i budzę się w poniedziałkowy poranek do życia, na kolejny tydzień. Podobno zwykłam pisać w poniedziałki. Hmm nie sprawdzam dni, w których dziele się z Wami swoimi refleksjami, ale może poniedziałek to dobry czas, żeby przelać czarno na białym, wszystko to co gdzieś tam drapie i pobudza szare komórki....
Widok za oknem ciągle ten sam.. niezmiennie od czterech lat.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz