Mijamy się każdego dnia, rzucając przelotne spojrzenia. Zatrzymane w pamięci obrazy twarzy, czasem ulotnie umykają gdzieś bardzo daleko. Nie wiem, czy jesteśmy w stanie, nawet licząc skrupulatnie, podać ile takich twarzy i spojrzeń wymieniamy w ciągu swojego życia. Jedne bardziej inne mniej wyraziste. Czasem za tą wyrazistością kryje się historia, o której nam się nawet nie śniło. Na ile zaplanowane są gdzieś bardzo daleko, te nasze spotkania, a na ile, być może zupełnie przypadkowym zbiegiem okoliczności. Dlaczego tłoczne i gwarne miejsca , są tak ciekawym punktem widokowym do analizy otaczającego nas świata. Można rozebrać życie i jego biegi na atomy. Można zastanawiać się czemu obdarzyło nas tak parszywym scenariuszem lub pławić się w przekonaniu, że to właśnie nam dostał się ten najlepszy z najlepszych, zapisany tłustym drukiem. Przestanę myśleć w kontekście analizy. Dopatrując się, być może niepotrzebnych związków i mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności. Jeśli nie chcesz zwariować, lepiej zostaw wszystko to na swoim miejscu, bo czasem pozorne przestawienie czegoś z miejsca na miejsce, wcale nie musi przynieść zmiany biegu wydarzeń. Należy uważnie skupić się na codziennym egzystowaniu. Oddać w stu procentach temu, co nas cieszy, uspakaja lub być może podnosi poziom adrenaliny. Nie szukać drugiego dna sprawy, nie bujać w obłokach, tylko twardym, mocnym krokiem stąpać w kierunku przez nas obranym. Kiedy tego kierunku brak, dobrze rozejrzeć się dookoła i pójść tam, gdzie naszym oczom, podoba się najbardziej. Pierwsza myśl najlepsza.
Ciężko żyć, będąc emocjonalnym popieprzeńcem. Ale ten świat i dla takich przygotowany.
Muffinki orzechowo- morelowe, jako flashback dla otaczającej nas rzeczywistości. Dobrze, że sierpień dobiega powoli końca.
eM.