29 sierpnia 2017

thinking out loud

Mijamy się każdego dnia, rzucając przelotne spojrzenia. Zatrzymane w pamięci obrazy twarzy, czasem ulotnie umykają gdzieś bardzo daleko. Nie wiem, czy jesteśmy w stanie, nawet licząc skrupulatnie, podać ile takich twarzy i spojrzeń wymieniamy w ciągu swojego życia. Jedne bardziej inne mniej wyraziste. Czasem za tą wyrazistością kryje się historia, o której nam się nawet nie śniło. Na ile zaplanowane są gdzieś bardzo daleko, te nasze spotkania, a na ile, być może zupełnie przypadkowym zbiegiem okoliczności. Dlaczego tłoczne i gwarne miejsca , są tak ciekawym punktem widokowym do analizy otaczającego nas świata. Można rozebrać życie i jego biegi na atomy. Można zastanawiać się czemu obdarzyło nas tak parszywym scenariuszem lub pławić się w przekonaniu, że to właśnie nam dostał się ten najlepszy z najlepszych, zapisany tłustym drukiem. Przestanę myśleć w kontekście analizy. Dopatrując się, być może niepotrzebnych związków i mało prawdopodobnych zbiegów okoliczności. Jeśli nie chcesz zwariować, lepiej zostaw wszystko to na swoim miejscu, bo czasem pozorne przestawienie czegoś z miejsca na miejsce, wcale nie musi przynieść zmiany biegu wydarzeń. Należy uważnie skupić się na codziennym egzystowaniu. Oddać w stu procentach temu, co nas cieszy, uspakaja lub być może podnosi poziom adrenaliny. Nie szukać drugiego dna sprawy, nie bujać w obłokach, tylko twardym, mocnym krokiem stąpać w kierunku przez nas obranym. Kiedy tego kierunku brak, dobrze rozejrzeć się dookoła i pójść tam, gdzie naszym oczom, podoba się najbardziej. Pierwsza myśl najlepsza.


Ciężko żyć, będąc emocjonalnym popieprzeńcem. Ale ten świat i dla takich przygotowany.

Muffinki orzechowo- morelowe, jako flashback dla otaczającej nas rzeczywistości. Dobrze, że sierpień dobiega powoli końca.



eM.


25 sierpnia 2017

Życie to jest teatr

Naszym życiem rządzi przypadek. Doświadczam tego nieustannie. Nieprawdopodobnym jest, jak bardzo nieoczekiwanie i oczekiwanie zarazem dzieją się poszczególne rzeczy. Odporność znowu spadła, chyba za dużo słońca w czasie wakacji. Mój organizm nie toleruje nagłych skoków temperatur, dlatego pokazuje potem, gdzie jest moje miejsce na tej ziemi... Poczułam dzisiaj zapach jesieni. Tą pierwszą, jakże charakterystyczną woń powietrza, która przynosi uśmiech i zadowolenie. Schyłek lata jest dość ciekawym zjawiskiem, szczególnie, jeśli mamy przysłowiową chwilę, żeby się troszkę zastanowić nad upływającym czasem. Wdycham każdy promień słońca, bo to dobrze na mnie działa. Za sprawą ostatnich deszczowo zimnych dni, musiałam dzisiaj przeprosić się z łóżkiem. Pozycja horyzontalna, nie ruszaj się lepiej.. cóż zdążyłam się przyzwyczaić, że jestem zależna od nastrojów mojej głowy. Pogodzona z tą sytuacją, bardzo grzecznie i z należytą dbałością o jak najszybsze postawienie się na nogi, przyswoiłam kilka specyfików. Lato... co prawda mówi nam powoli do widzenia, do jutra, lecz tak bardzo nie chcemy się z nim rozstać. W moim ogrodzie jest w ostatnim czasie, bardzo dużo malin. Ich soczysta, czerwona barwa, nasunęła pomysł na malinową chmurkę. Niech to będzie moje osobiste pożegnanie lata.

Może jesień przyniesie coś dobrego .. ? :)
Refleksyjnie ot co...
eM.

16 sierpnia 2017

Re

Okazuje się, że jeszcze wiele może człowieka w życiu zaskoczyć. Upodobanie do słonecznej aury i idących wraz z nią letnich, czasem oscylujących w bardzo wysokich zakresach temperatur, może okazać się być wyrazem skończonym. Odkąd pamiętam, z moich ust nie padły słowa negatywne pod względem upałów, aż do tegorocznych wakacji. Kiedyś musiał nadejść właśnie ten moment. Padło na miejsce urokliwe, cudowne dla oczu. Kraj wielu kontrastów, w którym błękit nieba zlewa się z turkusem morza, w którym złoto słońca synchronizuje ze złotem piasku, ale jednocześnie kraj, w którym panuje wielki chaos, zamieszanie i zasady opierające się na braku zasad. Kiedy człowiek, porusza się wśród starych kamienistych uliczek, podziwiając zarazem piękno i prostotę otoczenia, tylko temperatury dochodzące do bez mała czterdziestu stopni, są w stanie skierować myśl, ku stwierdzeniu - jest zbyt gorąco! Kilka solidnych dni, skóra w kolorze, który sugeruje tubylcom powitanie w stylu buongiorno! I człowiek od razu odkrywa na nowo siebie samego. Nie umiem odpoczywać biernie. Droga to słowo, które definiuje mnie w każdym calu. Może to czas, może po prostu wygrzebywanie ze środka swoich zakamarków tego, co w pełni daje poczucie zadowolenia i wywołuje uśmiech na twarzy.
Szukałam inspiracji kulinarnych. Nie znalazłam ich. Przynajmniej nie słodkie. Może to pogoda... może po prostu brakowało "plecaka", do którego można by je spakować, by potem było z czego czerpać.
W górach jest wszystko co kocham. Morze lubię bardzo, na zdjęciach szczególnie. Zrobiłam kilka ujęć, które będą mi przypominać, że był to piękny czas. Przypomną beztroskę i słońce obecne w każdym milimetrze skóry. Wiem też, że najlepszym towarzyszem podróży są dobre, wygodne, górskie buty
Rysy czekają. Ja jeszcze bardziej.

Zatrzymałam na chwilę czas dla tego Pana. On nawet o tym nie wie.


eM.