22:59 ciało krzyczy połóż się wreszcie spać. Każdy jego centymetr, nieustannie przypomina, że dzień był zbyt długi i zbyt męczący jednocześnie. Postanawiam ulec jego wołaniu. Lipcowe noce są wyjątkowe. Okno. Przy oknie łóżko. Rolety na szybach podniesione całkowicie, pozwalając księżycowi rozświetlać przestrzenie pokoju. Tak się składa, że o tej porze roku mam go na wyłączność. Pozwalam mu jego blaskiem, czarować w moich czterech kątach miliony frapujących mnie cieni. Przez uchylone delikatnie okno, wraz z światłem księżyca wpadają także hałasy. Szum wiatru, szczekanie psów sąsiadów i jakiś nieokreślony dźwięk wielkich maszyn. Przez chwilę czuję się, jak w wielkiej fabryce. Jakbym znajdowała się pośród tysięcy wirujących wokół mnie elementów, nieznanych mi urządzeń. I wpada księżyc. Jego blask krzyczy mi prosto w twarz. Nie wiem, czy śpię, czy może jeszcze staram się choć na chwilę zapamiętać ten stan. Lipcowe noce. Cienie i ja. Krótka migawka, przed oczami zdjęcie by Katrin Korfmann, wypatrzone całkiem niedawno, gdzieś w zakamarkach internetu.
Jest to jedno z głośniejszych zdjęć, jakie widziałam.
eM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz