W czym tkwi siła naszego spojrzenia w głąb siebie? A no w tym, że czasem staramy się być mniej lub bardziej krytyczni wobec swoich zachowań. Wykonując co dzień swoje obowiązki, związane czy to z pracą, pasją, czy też rodziną, nie zawracamy sobie głowy faktem, jaka bardzo wchodzimy w pewne związki. I nie mówię tu o związkach, jako relacji międzyludzkich. Wiązać możemy się także poprzez rutynowe prace dnia codziennego. Czasami siadamy i analizujemy ile wysiłku i zaangażowania kosztuje każdego z nas, bycie tu i teraz. Wirując dwadzieścia cztery godziny na dobę w kole fortuny, jakim możemy z pełną świadomością nazwać swoje życie, pasuje czasem choć na chwilę wcisnąć pauzę. Po to żeby doświadczyć czegoś w rodzaju zauroczenia. Zauroczenia tym, że dajemy radę, że nam się chce, że mimo czasem złych zbiegów okoliczności, wychodzimy na prostą. Sinusoida humorów, rysowana postępowaniem każdego z nas, jest w całej swej rozpiętości nacechowana olbrzymią ilością kolorów. Bo takie ma być nasze życie.. Kolorowe. Czarno-biały świat jest trudny do zniesienia..
Zachciało mi się napisać coś w stylu zaduma nad codziennością, bo zderzając się z pewnego rodzaju zniechęceniem i jakimś takim marazmem życia, staram się wycisnąć z każdej dyskusji, w której mam okazję uczestniczyć, jakiś sensowny wniosek. I jedyne co mi przychodzi do głowy, to, że ludzie dzisiaj jedząc życie dużymi łyżkami, dławią się w swoich wyolbrzymionych oczekiwaniach od świata i życia. Tymczasem potrzeba nam tak niewiele....
Szklanka jest zawsze do połowy pełna. I dobrze, że się nie przelewa, bo to już byłaby oznaka, że jesteśmy stratni :)
Chyba zostanę filozofem ;)
eM.
1 komentarz:
<3
Prześlij komentarz