22 listopada 2016

My myself and I

Wtorki to dni, które samym faktem zakończonego już poniedziałku, przyprawiają mnie o uśmiech. Dzisiejszy niestety nie niósł ze sobą, aż takiej dawki pozytywnej energii..

Tytuł bloga sugeruje zapewne wszystkim czytelnikom, że będzie coś o kucharzeniu....  Zaznaczyłam na początku, że będzie przekornie.. i będzie! Ale żeby nie było, że tytuł o kucharzeniu, a na blogu same rozważania egzystencjalne i nie tylko.. postanowiłam dodać coś od serca! upss od kuchni!:)

Zawsze, kiedy poziom mojego wkurzenia (przepraszam za kolokwializm) osiąga stan, który ciężko znoszę, zakasam rękawy i uruchamiam swoją kulinarną wyobraźnię.
Tym razem poniosło mnie w stronę kruchych, prostych i szybkich ciasteczek! Za każdym razem wtrącam przysłowiowe trzy grosze do każdego przepisu. Te nieco udoskonalone, z dodatkiem sezamu i co najważniejsze, ograniczoną ilością cukru (trzcinowego). Muśnięte czekoladową polewą domowej roboty!
Prezentują się tak :)



Przyznam się szczerze, iż całkiem niedawno okryłam, że słodkie wypieki, to coś, co lubię robić  najbardziej! Całe szczęście, rzadko bywam zdenerwowana i mam sporo ochotników na zjadanie tych słodkich przysmaków:) W innym wypadku miałabym problem, żeby swobodnie się poruszać ;)
Na koniec powiem Wam jeszcze, że na tym blogu nie będzie przepisów, opisów i wyjaśnień, w jaki sposób co zostało zrobione.. to jest blog o wielkim bałaganie:) Może ktoś się zainspiruje i też zacznie eksperymentować w kuchni.

eM.

2 komentarze:

renlego pisze...

Bałagan...?! ja potrzebuje porzadku, stabilności....jak wody, jak tlenu! bo tone w bałaganie!! no ale Twój "bałagan" chętnie przyjmę, może w nim znajdę troche ładu...;-)Ściskam, dobrej nocy słodka kuchto...p.s. jutro wpadne na ciasteczka :-)

Unknown pisze...

Droga Slodka Kuchto... Twoj balagan jest tak uporzadkowany i slodki ze az nieprzyzwoity 😁