28 listopada 2016

za oknem -5

No i przyszła zima!
Nie jestem wielkim zwolennikiem ujemnych temperatur, uchodzę wręcz za wstrętnego zmarzlucha, ale bardzo cieszy mnie fakt, że zima zaskoczyła nas i tym razem swoim przyjściem:) Koniec listopada, to przecież czas, kiedy każdy z utęsknieniem oczekuje szóstego dnia, dwunastego miesiąca roku .. W blasku minionego Black Friday i chylącego się powoli ku końcowi Cyber Monday, popijam gorącą czekoladę z serii Deluxe, zastanawiając się, co tym razem podaruję sobie na Mikołajki.. ? Lista życzeń jest bardzo długa, moja głowa nie zna słowa granica, jeśli idzie o kwestie prezentów. Jest przecież tyle cudownych książek do przeczytania, tyle dobrych płyt do odsłuchania.. są super, ekstra wypasione obiektywy, nadające się idealnie do robienia coraz to lepszych i ciekawszych zdjęć... mogłabym wymieniać w nieskończoność.. ale każdy kolejny łyk czekolady z serii Deluxe, napawa mnie refleksją, że najfajniejszym prezentem dla siebie, jest zrobienie prezentu komuś, kto być może nigdy nie miał okazji przekonać się, czym jest radość z otrzymania, choćby nawet drobiazgu. Pozwólmy sobie zatem przejrzeć się w radosnym spojrzeniu drugiego człowieka :) Mikołaj w końcu tuż tuż...
Myślę sobie też, że cała ta moja refleksyjność poniedziałkowa, nie wzięła się z dużej ilości czekoladowych łyków, którymi upojona snuje heroiczne postawy zwykłych obywateli tego świata.. to wszystko za sprawą bieli za oknem, która przypomniała mi tamtego roczną wyprawę w góry. Na bez mała dwóch tysiącach nad poziomem morza, człowiek robi się malutki, a jego charakter nabiera prawdziwych kolorów. Z jednej strony strach przed każdym kolejnym krokiem, z drugiej świadomość, że jak nie odważysz się go zrobić , zostajesz tam gdzie stoisz..  Sam wybierasz, w którą stronę chcesz pójść. I ta biel dzisiejszego dnia, wiatr, który unosił drobne płatki śniegu w powietrzu, jak w taniej świątecznej pozytywce, przywołały we mnie tęsknotę za tą drogą, ale też tęsknotę za uświadomieniem sobie po raz kolejny, że jest taki rodzaj strachu, którego chce się doświadczać co jakiś czas :)
Wziąć plecak na plecy i w góry!
Jak będzie mi dane, wyruszę w taką drogę i tej zimy, dzisiaj jednak zamieszczam kilka fotografii z przeszłości :)

                                                   Przy -20 nawet aparat wysiada :)
Ubierajcie się ciepło!

eM.

22 listopada 2016

My myself and I

Wtorki to dni, które samym faktem zakończonego już poniedziałku, przyprawiają mnie o uśmiech. Dzisiejszy niestety nie niósł ze sobą, aż takiej dawki pozytywnej energii..

Tytuł bloga sugeruje zapewne wszystkim czytelnikom, że będzie coś o kucharzeniu....  Zaznaczyłam na początku, że będzie przekornie.. i będzie! Ale żeby nie było, że tytuł o kucharzeniu, a na blogu same rozważania egzystencjalne i nie tylko.. postanowiłam dodać coś od serca! upss od kuchni!:)

Zawsze, kiedy poziom mojego wkurzenia (przepraszam za kolokwializm) osiąga stan, który ciężko znoszę, zakasam rękawy i uruchamiam swoją kulinarną wyobraźnię.
Tym razem poniosło mnie w stronę kruchych, prostych i szybkich ciasteczek! Za każdym razem wtrącam przysłowiowe trzy grosze do każdego przepisu. Te nieco udoskonalone, z dodatkiem sezamu i co najważniejsze, ograniczoną ilością cukru (trzcinowego). Muśnięte czekoladową polewą domowej roboty!
Prezentują się tak :)



Przyznam się szczerze, iż całkiem niedawno okryłam, że słodkie wypieki, to coś, co lubię robić  najbardziej! Całe szczęście, rzadko bywam zdenerwowana i mam sporo ochotników na zjadanie tych słodkich przysmaków:) W innym wypadku miałabym problem, żeby swobodnie się poruszać ;)
Na koniec powiem Wam jeszcze, że na tym blogu nie będzie przepisów, opisów i wyjaśnień, w jaki sposób co zostało zrobione.. to jest blog o wielkim bałaganie:) Może ktoś się zainspiruje i też zacznie eksperymentować w kuchni.

eM.

20 listopada 2016

Hey You


... chciałam napisać tak wiele mądrych słów do Was moi mili.. ale chyba nie pozostanie mi nic innego, jak pokazać dwa zdjęcia, z przecudnego miejsca, jakim jest Lanckorona, którą przyszło mi dzisiaj podziwiać..
Jak dla mnie strefa komfortu, miejsce gdzie chce się głęboko oddychać i chłonąć cisze dookoła:)
Zachęcam Was do spacerów!
eM.

18 listopada 2016

the feel again

Piątek to jedyny dzień w siedmiodniowym kole fortuny, który na nasze nieszczęście zdarza się tylko raz w ciągu tygodnia. Co ciekawsze, nie wiem jak Wasze piątki, moje zwykle napełniają mnie ogromną dawką radości.. :) perspektywa zbliżającego się weekendu, przyczynia się znacząco do wzrostu endorfin. Dzisiejszy przedpołudniowy piątek, był o tyle piękny, że świat za oknem wydawał się być jeszcze, ostatnim tchnieniem złotej, polskiej jesieni..  Dobrze jest czasem stanąć przed oknem i zaglądnąć troszkę dalej, niż sięga nasz wzrok. Czy to co widzą nasze oczy zgadza się z obrazkiem rejestrowanym oczyma duszy...?

Jesień moi drodzy to bardzo refleksyjna pora roku.
eM.


17 listopada 2016

z imbirem

W takie listopadowe wieczory, jak dziś, kiedy za oknem mglisto, deszczowo i mało przyjemnie, a księżyc już nie przypomina super-księżyca sprzed paru dni, nie pozostaje nic innego, jak z gorącym kubkiem herbaty pachnącej imbirem, otworzyć bramy pamięci. Zamieszczam kilka fotografii, których autorem jestem, bo jeszcze nie zdążyłam się przyznać, ale fotograf amator to moje drugie imię :)
 Liptovska Mara - polecam każdemu, kto choć odrobinę lubi siąść na brzegu i zastanowić się o co chodzi tutaj w tym wszystkim... Chmury na niebie, w takiej postaci, to widok, który zawsze przyprawia mnie o zachwyt ( uwielbiam chmury .. może dlatego ;))
Zanim jednak dotarliśmy do celu, którym było właśnie owe jezioro, udało mi się uchwycić taki kadr. Myślę sobie, że niepotrzebny rozgrzewający imbir, kiedy patrzy się na to zdjęcie, lato unosi się w powietrzu, zapach trawy i piasku śmigają po nozdrzach, a we włosach wiatr... the change is gonna come... :)
Wakacje to nie tylko czas dalekich wycieczek. To także czas podróży w nieznane.. lubię bardzo spontaniczne wypady, szczególnie te na szlaki górskie i nie tylko.. Przyroda sprzyja dobrym fotografiom. Czasami jest ciężko, bo brak sił, albo organizm odmawia posłuszeństwa, mimo, że w ciągu ostatnich tygodni, nawet nie pomyślał o tym, żeby dać sygnał, że coś z nim nie tak.. ale mimo wszystko, uchwycenie fajnego momentu rekompensuje wszystkie niedogodności, z jakimi przyszło się zmierzyć.
Tyle w temacie wakacyjnych wspomnień. Dużo by pisać i kadrować, ale przecież nie jest to fotoblog.
Upiekłam dziś drożdżowe ślimaczki, proces obróbki termicznej, niestety spowodował, że kształtem w niczym nie przypominają ślimaków.. coż.. nie o wygląd, a o smak przecież idzie.. :)
Smacznego zatem!
eM.


Dobry wieczór, bo ja już śpię..

Drogi czytelniku!

Odkąd sięgam pamięcią, a pamięć jeszcze dobra, w mojej głowie przewijała się myśl, żeby stworzyć wirtualne miejsce, w którym będę mogła dzielić się z Tobą moimi refleksjami.
Chciałabym bardzo, żebyś czytając kolejne wpisy dowiedział się troszkę o sobie samym..
Będzie to epicentrum zdarzeń "kulinarno - podróżniczych". Zaznaczam jednak, że możesz być czasem zdziwiony, kierunkiem podróży i smakiem kulinarnych odkryć.
Serdecznie Cię zapraszam w tę podróż! Biletu mieć nie musisz, jedziemy autostopem :)


eM.