Krajobraz kipiał zielenią. Wszechogarniający kolor nadziei dodawał lekkości temu dniowi. Olbrzymie pokłady słonecznej energii, które walczyły co rusz z mocą wiatru, nie pozwalały ani na chwilę zdjąć uśmiechu z twarzy. Nogi niosły same. Lato to, czy jeszcze wiosna.. Granica zacierała się z każdym krokiem. To chyba jakaś magiczna moc, przekroczenie pewnego progu, który wprowadza w doskonały stan zadowolenia. Nagle wszystko wydaje się być właśnie takie, jak być powinno. Każda najdrobniejsza sekunda tykającego zegara, odbija rykoszetem dźwięk wskazówki, jakby chciała sprawdzić, czy w głowie rodzi się stan zadowolenia.
a przecież nie może być inaczej
.
eM.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz