05 sierpnia 2018

speak my mind

Czasami zapominam o istnieniu tego miejsca, co zresztą odzwierciedla ilość zamieszczanych treści. Nie wynika to absolutnie z braku sympatii do pisania, czy jakiejkolwiek formy dzielenia się przemyśleniami. To chyba swego rodzaju beztroska życia, która wnika pod moją skórę każdego lata. Denerwuję się, kiedy ludzie narzekają na słońce i "upały". Zdaje sobie sprawę, że temperatura oscylująca w granicach trzydziestu kilku stopni jest ciężka do wytrzymania, ale absolutnie nie jest dobrym powodem do tego, żeby wylewać swoje żale, jak to strasznie ciężko się żyje.  Uwielbiam lato i mam w pamięci lipcowe deszcze, które obrzydziły mi wszystkie lipcowe poranki i wieczory. Zapominam się strasznie w wędrowaniu. W zależności od obuwia czasem są to wędrówki szybsze, czasem jednak zwalniam tempo, bo to jedyna słuszna decyzja, kiedy idzie się pomiędzy dobrymi obiektami. Dobrze czasem zatrzymać się na chwilę. Im więcej chodzę tym bardziej dorastam do świadomości i poczucia strachu. Minimalizm życia przy maksymalnym wykorzystaniu jego możliwości, tym samym swoich możliwości. Niektóre melodie towarzyszą nam długo, są retrospekcją chwil i zdarzeń. Dużo tych dobrych dźwięków. Jak już odnajdę się w swoim bałaganie myśli, moja głowa chyli się ukłonem w stronę kuchni. Muszę ją przepraszać za długie nieobecności i lekceważące podejście. Wstyd się przyznać, ale zwykle w pospiechu powstaje zawsze coś fajnego. Kiedyś mocno się zastanawiałam dlaczego tak mam, że wyładowując swoje emocje czasem nawet te negatywne, potrafię zrobić coś pysznego!? Podobno to nieprofesjonalne podejście do kuchni i drugiego człowieka, jako odbiorcy naszego smaku. Nic na to nie poradzę.. może w tym tkwi fenomen bycia słodką kuchtą ? 😉

Niedzielne crumble :D
MALINY-BORÓWKI-BANAN
a wszystko pod chrupiącą kruszonką :)
z lodami śmietankowymi smakowało obłędnie.
Proste do wykonania, a jakże rozkoszne!


Przepraszam tych co czytają, że się tak opuściłam. A Ci co mają dość moich grafomańskich treści pocieszę, że jeszcze pewnie trochę potrwa ta passa. 

eM.